Tak jak wspominałem na fb chciałem przetestować mój zestaw ucieczkowy.
Kiedy go tworzyłem  mieszkałem w Warszawie, w międzyczasie zdążyłem przeprowadzić się w góry więc wymagania chcąc nie chcąc się zmieniły. Mimo wszystko postanowiłem wykorzystać to co mam a sprawdziło się to tak: 
Zestaw składał się z plecaka turystycznego mającego ok. 20 lat model "Bear 10". Wykorzystałem ten plecak ponieważ nie rzuca się w oczy, nie ma żadnych militarnych barw ani podejrzanych znaków. W plecaku znalazły się takie rzeczy jak:
- śpiwór letni MON
-Zestaw naprawczy (taśma izol. 2 igły,nici, 2 guziki)
- 2 jajka na twardo
- racje żywnościowe wykonane samemu ( warzywa suszone, kasza kuskus, suszona wolowina)
- główka czosnku
- tarp 3x3m 
- Manierka stalowa z kubkiem i saszetkami z solą (ciepła woda z dobrej jakości solą jest świetnym izotonikiem)
- Dodatkowy stalowy kubek 
- Karimata + koc wełniany
- kawa, herbata oraz cukierki z witaminą C 
- Latarka z uchwytem na latarkę czołową https://www.trappershop.pl/Latarka-czolowa-Armytek-Wizard-C2-WR-USB-white-p1214
- Sznurek ok, 50m oraz lina fi 8 ok. 20 m
- Apteczka zawierajaca 2 koce NRC
-Mały zestaw higieniczny (chusteczki nawilżane, szczoteczka+ pasta) 
- Krzesiwo ( tradycyjne oraz magnezowe) + zwęglona bawełna
- świeczki z naturalnego wosku pszczelego https://www.trappershop.pl/Swieczki-z-Wosku-Pszczelego-Zestaw-p305
- Notes + dwa ołówki
- mapa najbliższego terenu oraz kompas
- Odzież na zmianę ( Bardzo ważne są skarpetki) - bez tego nie będziemy mogli maszerować
- Dodatkowa kuchenka gazowa oraz kartusze
- powerbank x 2 do latarki
- filtry do wody
Zabrałem się z powyższym sprzętem tuż po południu. Ruszyłem w góry. auto zostawiłem ok. 800 m.n.p.m. Wyżej nie dało się dojechać z powodu śnieżycy. Dalej ruszyłem piechotą. Przez pewien czas szedłem śladami skutera śnieżnego ale niestety zawrócił i udałem się w leśne ostępy. Śnieg sięgał pachwin więc marsz był bardzo powolny. W końcu jednak znalazłem odpowiednie miejsce na spędzenie nocy. Wykopałem jamę. Pierwszą rzeczą jaką wyjąłem z plecaka była apteczka.
Przygotowałem posłanie z gałęzi świerkowych z powalonego nieopodal drzewa. Rozłożyłem tarpa i przygotowałem opał na całą noc. 
Chodzenie po opał zajęło mi masę czasu ponieważ każdy krok wiązał się z zapadnięciem po udo w śniegu, Nie wiedziałem co jest pod śniegiem, łatwo było o pośliźnięcie na powalonym pniu i uszkodzeniu nogi więc trzeba było zachować szczególną ostrożność.
Jednak udało mi się zebrać opał nie uszkadzając przy tym najbliższego otoczenia. Rozpaliłem ognisko za pomocą krzesiwa i kory brzozy, którą napotkałem po drodze. Zjadłem rację i wtedy dostałem SMS z alertem o cykolnie przechodzącym nad Polską. U mnie wiało ale nie było niebezpiecznie więc spokojnie udałem się na spoczynek.


Wszyscy, którzy kiedykolwiek biwakowali wiedzą, że temperatura spada najbardziej między 3 a 5 nad ranem. Tym razem oczywiście też tak było aczkolwiek przed spadkiem temperatury poniżej 0 " zaczął padać deszcz ze śniegiem. Byłem doskonale osłonięty ale mimo to obudziłem się o 5:30 w zamarzniętym kożuchu ze śpiwora i koca wełnianego. Nie zmarzłem ani trochę lecz jeśli miałbym przemieszczać się dalej i spędzić jeszcze kilka dni w terenie, byłoby to uciążliwe ze względu na mokry sprzęt. Czy jest z tego wyjście? oczywiście, dokładne poznanie meteorologii i dostosowanie do tego swojego obozowiska.  Tak więc po raz kolejny stwierdzam, że sprzęt jest tylko dodatkiem do tego co mamy w sytuacji awaryjnej. Najważniejszym elementem jest nasza głowa i wiedza. Jeśli zadbamy o to, będziemy mieli większe możliwości przetrwania ze sprzętem, który niekoniecznie jest przystosowany do aktualnych warunków.