Jakiś czas temu wpadła mi w ręce niewielka książeczka napisana przez mojego kolegę Pawła Frankowskiego, pod tytułem "Weekendowy Bikepacking" Mimo to że jest zima i śniegu nie brakowało zacząłem się zastanawiać czy nie spróbować tego typu aktywności outdoorowej. Książeczka jest bardzo mała, zawiera wszystkie najpotrzebniejsze informacje potrzebne do rozpoczęcia przygody z bikepackingiem. Zawiera też wiele innych porad, które mogą pomóc nam poradzić sobie z trudnymi sytuacjami podczas wypadu.

  Wieczorem wziąłem się za lekturę i ciekawość zaczęła narastać. Bez dłuższej chwili namysłu zacząłem planować zimową wycieczkę rowerową. Najpierw określiłem cel wyprawy, w internecie zacząłem przeszukiwać najciekawsze miejsca w mojej okolicy, których wcześniej nie odwiedzałem. Okazało się, że kilka z tych miejsc, które wybrałemłączy szlak rowerowy nazwany "Otwocki Szlak Okrężny".

                                                                            
       

Postanowiłem więc spróbować. Rano wyciągnąłem starego "górala", przygotowałem go odpowiednio do jazdy co jest bardzo ważne!. Nie chcielibyśmy, żeby w połowie wycieczki nasz rower zawiódł przez zwykłą nieuwagę... Następnie wziąłem się za pakowanie podręcznego ekwipunku. Na taką trasę do plecaka zabrałem kilka przekąsek, butelkę wody oraz litrowy termos z gorącą herbatą oraz co najważniejsze, dobrze wyposażoną apteczkę a także papierowe wersje mapek zawierających trasę mojego szlaku oraz okolicy. Po odpowiednim przygotowaniu siebie i mojego roweru... Ruszyłem. Szlak ma długość ok. 38 km. Jego początek i koniec znajduje się przy stacji PKP Śrudborów na skrzyżowaniu ulicy Narutowicza oraz Literackiej. Szlak przebiega przez ciekawe miejsca przyrodnicze oraz kulturowe. Miejscami na szlaku może być utrudniony przejazd, szczególnie wczesną wiosną i jesienią gdyż trasa przebiega przez tereny podmokłe. Ja na szczęście nie miałem takiego problemu ponieważ wszystko było zamarznięte ;). Trasę zacząłem mniej więcej w połowie ponieważ do tego punktu miałem najlepszy dojazd z domu. Szlak zacząłem na Zabytkowym Moście Kolejki Wąskotorowej znajdującym się w przy ulicy Turystycznej. Gdy znalazłem się po otwockiej stronie rzeki Świder ruszyłem w górę rzeki szlakiem niebieskim rowerowym. Przez jakiś czas jechałem brzegiem świdra, mijając stary most kolejowy oraz nowo wybudowany most łączący Józefów z Otwockiem.


                                     
Jechałem dalej brzegiem świdra a tym samym niebieskim szlakiem rowerowym, który jest świetnie oznakowany aż do ulicy Żurawiej. Na tym odcinku warto wyposażyć się w okulary ochronne, szczególnie latem ponieważ jadąc ścieżką, bardzo łatwo zachaczyć o wystające gałęzie. Po wyjechaniu na ulicę Żurawią przez jakiś czas jedziemy asfaltem, nie ma tam ścieżki rowerowej dlatego należy zachować ostrożnośc, szczególnie jeśli jedziemy np. z dziećmi. Po kilkuset metrach ponownie wjechałem w drogę leśną a dalej nad brzeg Świdra, w tym miejscu można zobaczyć ślady po młynie wodnym. Tu dalej możemy podziwiać piękno tej małej rzeczki i jej otoczenia, urzekająca okolica.


                                                                                 

Po jakimś czasie wyjechałem na polankę gdzie stała przystań dla kajaków i obok most. Tam szlak poprowadził mnie w prawo na ulicę Mostową, po przejechaniu ok. 150 m skręciłem w lewo w ulicę Majową. Na tym odcinku również brakuje ścieżki rowerowej. Tutaj minąłem chyba jedyny sklep spożywczy na tym szlaku więc warto wyposażyć się w wodę i prowiant już w domu. Po jakimś czasie minąłem pętlę autobusową w mlądzu i znów zaczęła się droga gruntowa. W tym miejscu teren był dość podmokły, jechało się trudno, lód na zamarzniętych kałużach pękał i łatwo było o wywrotkę w kałuże, wiosną i jesienią gliniaste podłoże może być jeszcze trudniejsze do pokonania, dlatego warto zabrać ze sobą suche skarpety na zmianę. Po drodze mijamy bardzo malownicze zbiorniki wodne, warto się tam zatrzymać na odpoczynek, przy zachowaniu ciszy bardzo możliwym jest obserwowanie dzikiej zwierzyny leśnej przychodzącej do wodopoju.


                                   

Kawałek dalej minąłem zabudowania dawnej koloni Szymanówka. Do tego właśnie miejsca przed wojną kursowała kolejka wąskotorowa z cegielni w Teklinie i zabierała glinę kopaną po drugiej stronie rzeki w miejscu nazywanym dzisiaj "Doły Goldmana". W tym miejscu znajdowała się również w okresie II wojny światowej rezerwowa przeprawa przez rzekę, wybudowana na wypadek zniszczenia mostu w Wólce Mlądzkiej. Jadąc dalej nie było łatwiej, wyjechałem na utwardzoną i uczęszczaną drogę, było tam strasznie ślisko, oczywiście zaliczyłem wywrotkę... może kilka ;) na szczęście wszystkie zupełnie niegroźne więc mogłem kontynuować jazdę. Dojechałem do głównej drogi, ulicy Żeromskiego mijając po prawej stronie kościół Parafialny w Wólce Mlądzkiej. Przeciąłem główną trasę i dalej jechałem ulicą Rakową po chwili zostawiając za sobą zgiełk miasta i wjeżdzając w piękne lasy.

                                   

Jadąc dalej po prawej stronie minąłem Ogródki działkowe "Meran" a obok "Okresowe Jeziorko Merańskie" Tu widoki też były piękne, latem za pewne jest jeszcze przyjemniej. Po tym jak minąłem jeziorko wjechałem na wzniesienie Meran (129 m n.p.m). Tam można między drzewami cieszyć się miłym widokiem na łąki, pola oraz sosnowy las.

                                   

Zjeżdzając z górki dojechałem do ulicy Narutowicza, przy OSP-Otwock Jabłonna i skręciłem w prawo a następnie w lewo w ulicę Bagnistą. Dalej do Stawowej, w prawo pięknymi sosnowymi laskami aż do ulicy Kubusia Puchatka i do Warszawskiej. Tak znalazłem się przy torach i jadąc wzdłuż nich trafiłem na początek i koniec szlaku czyli na PKP Śrudborów. Było wspaniale więc kontynuowałem jazdę dalej. Przeciąłem tory i cały czas trzymałem się widocznych oznaczeń niebieskiego szlaku rowerowego. Na leśne ścieżki nie musiałem długo czekać, jadąc dalej szlakiem i ulicą Bukową po lewej stronie nieco oddalony od mojej trasy minąłem piękny Pomnik Lotników.

                            

Następnie po pewnym czasie dotarłem na Łysą Górę, skąd można podziwiać piękne widoki. Nie minęło kilka chwil a ja znalazłem się w Rezerwacie "Na Torfach". Przepiękne miejsce, szczególnie jezioro Torfy robi ogromne wrażenie i warto zatrzymać się tam na dłuższą chwilę.

      

Jadąc dalej napotkałem na swojej drodze niesamowite miejsce, jakim jest opuszczony cmentarz żydowski, który jest jedną z najlepiej zachowanych na Mazowszu żydowskich nekropolii.  Można tu zobaczyć ok. 200 macew, zachowanych w różnym stanie. Cmentarz ten powstał na początku XX w. i początkowo grzebano na nim głównie żydowskich pensjonariuszy otwockich sanatoriów.


                    

Podążając dalej niebieskim szlakiem dotarłem do jednego z najpiękniejszych zabytków okolic Otwocka jakim jest Kościół p.w. Św. Wita z XVIII w. Znajdujący się w miasteczku Karczew.  Dalej jadąc przez miasto przejechałem ulicę Bohaterów Westerplatte, Księdza Kardynała Stefana Wyszyńskiego a następnie skręciłem w ul. Warsztatową prowadzącą ponownie nad brzeg Świdra. Znajdując się w pięknych okolicznościach przyrody po prawej stronie na małej skarpie natknąłem się na kolejny piękny obiekt kulturowy, była to neogotycka kapliczka p.w. Św. Rocha. Wzniesiona na początku XX w. Niestety nie udało mi się podejść i zajrzeć do środka ponieważ zaciekle bronił jej Burek z okolicznych zabudowań.

 

Postanowiłem więc pojechać dalej. Trasa cały czas wiodła przez piękne ścieżki nad samym brzegiem rzeki. W tym miejscu trzeba uważać aby nie zsunąć się ze skarpy do wody. W pewnym momencie natknąłem się na polanki z zejściami do wody, po pozostawionych śmieciach widać notorycznie uczęszczane przez okolicznych mieszkańców. Na szczęście jest ktoś kto stara się walczyć z tym procederem wywieszając tabliczki z dosadnymi hasłami.

                      

Kawałeczek dalej natknąłem się na niezwykle przyjemne miejsce, zapewne latem jest magiczne. Ławeczka nad Świdrem na Szlaku Andriollego. To w tym miejscu w latach 80-tych osiedlił się Michał Elwiro Andriolli. Miejsce to nazywane jest potocznie "Brzegami".

                           

Dalej jechałem przez tereny Rezerwatu przyrody Świder aż do ulicy Wierzbowej. Następnie skręciłem zgodnie z oznaczeniami szlaku w ulicę Adama Mickiewicza a później w Turystyczną prowadzącą do mojego miejsca startu czyli Starego Mostu Kolejki Wąskotorowej w Józefowie. Tam przystanąłem na chwilkę aby odpocząć po długiej i męczącej trasie i ruszyłem w kierunku domu.

                                                         

Tak zakończyła się moja pierwsza styczność z bikepackingiem i jestem pewien, że będę do tej aktywności wracał nie jeden raz. Rower pozwala nam na zdecydowanie szybsze poruszanie się a co za tym idzie jednego dnia możemy zwiedzić większy obszar i więcej miejsc niż poruszając się piechotą co jest niewątpliwie zaletą. Ważnym jest aby do każdej wyprawy, zarówno rowerowej czy pieszej dobrze się przygotować już w domu, powinniśmy dokładnie zaplanować trasę i przeanalizować co może nas na niej spotkać np. Wpadnięcie do wody, czy nagłe załamanie pogody. Należy także uwzględnić trudne sytuacje niekoniecznie zależące od nas, np. spotkanie agresywnego bezpańskiego psa na szlaku lub zwykłą wywrotkę i skręcenie nadgarstka co wykluczy nas z dalszej jazdy. Należy dokładnie zapoznać się z miejscami komunikacyjnymi jakie będą na naszym szlaku tak aby móc szybko dostać się spowrotem do domu lub w trudniejszych przypadkach wezwać pomoc i podać ratownikom konkretną lokalizację w której się znajdujemy. Serdecznie zachęcam Cię, drogi czytelniku do odpowiedniego przygotowania się do każdej wycieczki, nawet tej kilku godzinnej. Pomóc w tym mogą Ci informacje, które odnajdziesz w internecie lub literatura o której wspominałem na samym początku tego wpisu. Maleńka książka, która mieści się w kieszeni spodni może nie tylko pomóc Ci w odpowiednim zaplanowaniu aktywwności na świeżym powietrzu ale nawet uratować życie w przypadku sytuacji tzw. survivalowej. Książkę "Weekendowy Bikepacking" można zamówić na mojej stronie w ciekawym zestawie z książką "Bushcraft Weekendowy" oraz autografem autora ;)Zestaw Książka Bushcraft Weekendowy + BikePacking (trappershop.pl).Mam nadzieję, że już niebawem pogoda zacznie dopisywać rowerowym eskapadom a wtedy będziemy mogli spotkać się gdzieś na szlaku i wymienić się spostrzeżeniami na temat tej wspaniałej aktywności jaką jest bikepacking. Do zobaczenia!!!